Południowe żeglowanie (relacja)

Adriatyk to kolejne z mórz, które eksplorujemy od kilku lat odkrywając kolejne ciekawe miejsca. Tak też było i w tym roku, choć wyjazd stał pod znakiem zapytania.  Wpłynęła na to  plątanina szeregu doniesień medialnych i zmieniających się w ostatniej chwili rozporządzeń dotyczących COVID-19. Ten  stan rzeczy wprowadził nam wiele zamieszania w proces organizacyjny jak i finalny skład załogi. Koniec końców podjęliśmy decyzję o realizacji rejsu  i  tym oto sposobem19-go września w porcie Sukosan na pokładzie jachtu „Rossini” (Bavaria 50) stawiła się 9-osobowa załoga na czele z Arkadiuszem Rurarzem pełniącym funkcję kapitana w tym rejsie. 

Sobotnie popołudnie poświęciliśmy na omówienie spraw organizacyjnych i niezbędne szkolenia z zakresu bezpieczeństwa i obsługi jachtu.

Port w Sukosanie opuściliśmy w niedzielę wcześnie rano udając się na południe w kierunku miejscowości Sibenik. Dotarliśmy tam jednak kolejnego dnia, gdyż dość słaby wiatr pozwolił nam dopłynąć do Tribunij.

Poniedziałkowy poranek to wczesne śniadanie i kurs na zwiedzanie starego miasta w Sibeniku, skąd udaliśmy się dalej na południe (żeglując pod wiatr przy wietrze dochodzącym do 18kn) w kierunku Rogoźnicy.

Prognoza pogody na wtorek nie dawała większych szans na osiągnięcie założonego celu-Narodowego Parku Kornati, więc zmiana planów i powrót w stronę północy z zamiarem eksploracji mniej znanych nam miejsc w środkowej Dalmacji. Prognozowana pogoda na ten dzień sprawdziła się niemal bezbłędnie. Poranna flauta w godzinach przedpołudniowych zmieniła się na parę godzin w 15kn., by wczesnym popołudniem gasnąć do zaledwie kilku węzłów. Takie warunki pozwoliły nam na dopłynięcie do Murter.

Środa to kolejne zapowiedzi słabego wiatru, więc nadal przemieszczamy się w kierunku północnym na miarę możliwości pogodowych. Tego dnia też okazało się, że rezygnacja z odwiedzin Kornatów była dla nas zbawienna, gdyż podczas przygotowania posiłku skończył się gaz, a rezerwowa butla była……pusta. Tak więc trochę z przymusu szukania ratunku na stałym lądzie naszym kolejnym portem stał się Biograd Na Moru.

We czwartek już wiatr okazał się bardziej łaskawy i po wymianie butli gazowej wyruszyliśmy w kierunku wyspy Uglian do poleconej nam mariny Olive.

Miejsce to okazało się przez załogę najlepiej ocenionym portem tego rejsu za sprawą zjawiskowej scenerii i…..basenu ze słodką wodą na terenie mariny.

Wieczór to tradycyjna kolacja oficerska zwiastująca zbliżający się koniec rejsu, wspólne śpiewanki i pora na wstępne podsumowania, gdyż przed nami ostatni już dzień żeglowania.

Po nocnych opadach deszczu poranek przywitał nas słońcem i lekkim wiaterkiem, co jednak miało zaraz się zmienić.

Po opuszczeniu portu zrefowaliśmy żagle, gdyż prognoza zapowiadała narastający wiatr i halsowanie do Sukosanu. Tak też się stało. Początkowe 10kn. szybko przeistoczyło się w regularne 18kn. przekraczając w porywach 26kn. Pojawiły się też rzęsiste opady deszczu, które po raz pierwszy nakłoniły nas w tym rejsie do ubrania sztormiaków.

Końcówka rejsu szykowała się dla nas dość emocjonująca, gdyż wisiało nad nami widmo prawdopodobnego manewrowania i cumowania jachtu w ciasnej marinie przy dopychającym wietrze 20kn. Jednak przy podejściu do główek portu wiatr nagle ucichł i finalnie manewry mogliśmy przeprowadzić bezstresowo.

  Wieczorem nadszedł czas na podsumowanie rejsu przez kapitana, wręczenie opinii rejsowych i przygotowania do powrotu.

Choć Adriatyk zaliczany jest do raczej łagodnych mórz to także potrafi pokazać swą siłę i tak oto ostatnią noc w Chorwacji spędziliśmy wsłuchani w świst wiatru pędzącego z prędkością przekraczającą 38kn. i wszechogarniające echo fałów trzepoczących w setki masztów na terenie portu.

Podczas rejsu spędziliśmy w morzu 43h (5h w warunkach trudnych, 11h na silniku, 32h na żaglach), przebyliśmy 143.5 Nm, odwiedzając 6 portów.

DSC_0005

 

Leave a Reply